sobota, 12 września 2015

Koniec zapasów

Znowu czas Drugiej Wojny Swiatowej i moja Prababcia w roli głównej.  ;)

Na kartoflisku była zakopana beczka. Wielka, stulitrowa metalowa beczka pełna spirytusu którego pochodzenie nie zostało mi nigdy ujawnione ale to może dlatego, że kiedy słyszałam te opowieści, domowej roboty bimber był co prawda prawdziwym powodem do dumy ale i naprawdę dobrym powodem do wywózki na białe niedźwiedzie. Tak czy inaczej, 50 lat wcześniej bimber się miało i trzymało na wszelki wypadek, którego w czasie wojny nie brakowało. Bo brakowało wszystkiego a za bimber można było załatwić naprawdę wiele. I Prababcia z męstwem w kieszeni wymieniała baniaczek spirytusu za buty, mydło, coś do zamienienia na coś innego i tak w kółko aż pewnego dnia zadała sobie pytanie ile jeszcze tego spirytusu zostało w beczce? W całej życiowej mądrości mojej Prababci nie było jednak dużo miejsca na fizykę płynów lotnych. Wzięła wieczorem świecę i pod osłoną nocy poszła w kartoflisko zajrzeć do beczki w celach rachunkowych.

Sąsiedzi myśleli, że Ruscy idą bo ową wieczorową porą naglę tąpnęło okropnie w ziemi aż kredensy w drewnianych domkach się zatrzęsły a potem nad domem, w stronę pola widać było słup niebieskiego ognia.

Prababcia wróciła do domu, otworzyła drzwi do sieni jak gdyby nigdy nic, usiadła na zydlu, otrzepała z twarzy opalone brwi i stwierdziła, że spirytus się skończył.

3 komentarze:

  1. kokain, co się dzieje, chcę poczytać twojego bloga a tu odmowa dostępu, odpowiedz co robić?

    OdpowiedzUsuń